Nad Biebrzę pierwszy raz pojechałem z aparatem w lipcu 2019 roku – i wpadłem po uszy! Do maja 2022 r. byłem tam już dziesiątki razy, w sumie jak dotąd 41 dni fotograficznego pleneru. Każdy z nich pamiętny, każdy niezwykły: od brzasku jutrzenki po cienie zmierzchu, czy to jasne słońce, czy srebrna mgła, czy skrzący się szron albo mroczne tumany chmur, zawsze coś zaskoczy, zawsze coś zachwyci. Taka jest Biebrza, i już…
Z moich kadrów biebrzańskich wybrałem garść, z nadzieją, że ucieszą Wasze oko i serce.